Hoshi no Koe

Hoshi no Koe

Kiedy dowiedziałem się, że istnieje anime, które zostało w większej części zrobione przez jednego człowieka, który zwie się Makoto Shinkai, po prostu nie mogłem uwierzyć. Jest to jedno z niewielu anime, które poruszyło mnie do głębi. Jego klimat jest dla mnie stworzony w mistrzowski sposób. Ale może najpierw od początku.

W tym krótkometrażowym anime, została przedstawiona historia dwójki nastolatków. Mikako i Noboru, bo tak nazywają się nasi bohaterowie, snują plany na przyszłość, jednak jedno z nich nie wie, że ich marzenia się nie spełnią. Mikako, z trudnością wyjawia, że zostaną rozdzieleni, gdyż ona została wybrana do specjalnej misji. Na czym ów misja ma polegać? Otóż w 2039 roku grupę naukowców, przebywających na Marsie, zaatakowała tajemnicza cywilizacja – Tarsjanie. Ludzkość chce odnaleźć wroga, ale by tego dokonać potrzebuje tysiąca ludzi, którzy pod znakiem U.N.Space Force, wyruszyli w niezmierzone przestrzenie kosmiczne. Cóż mają zrobić nasi biedni bohaterowie? Poddają się okrutnemu losowi i zgadzają się na rozłąkę. Jednak i rozstanie nie będzie zwykłe, nie dzieli ich tylko odległość, ale i czas. Dla Noboru czas upływa nieubłaganie, starzeje się z każdym dniem, jednak dla Mikako czas zwolnił, a im bardziej oddala się od ziemi, tym większa staje się różnica upływu tych dwóch czasów. I tak, kiedy Naboru ma dwadzieścia cztery lata, Mikako, ma ciągle piętnaście. Jednak nie wspomniałem jeszcze o jednej, ale za to najważniejszej rzeczy. Nasi przyjaciele kontaktują się za pomocą telefonu, a ściślej ujmując piszą do siebie meile, jednak jest jedno „ale”. Otóż różnice czasowe powodują, że Noboru, odczytuje wiadomość dopiero po roku, a nawet po ośmiu latach.

Tak oto wygląda ogólny zarys fabuły Hoshi no Koe. Niektórzy z was pewnie stwierdzili, że historia ta jest nudna, bo się nic nie dzieje. Miłośnicy walk znajdą dla siebie momenty, które będą śledzić z zapartym tchem, ale bitwy tu nie są najważniejsze. Pan Makoto Shinaki postawił nacisk na wydźwięk filozoficzny. Anime te zadaje wiele pytań, ale nie daje jasnych odpowiedzi. Pociąga nas w wir rozmyślań, ale nie spieszy się z wyciągnięciem nam pomocnej dłoni. W naszych wątpliwościach stajemy się tak samo samotni, jak i nasi bohaterowie, chociaż może oni wcale nie czują się samotni… Właśnie tu zaczyna się to, o czym piszę.
Do Hoshi no Koe, trzeba podchodzić indywidualnie, bo ta historia nie jest tak prosta jak się wydaje.

Przejdźmy teraz do spraw bardziej technicznych, a mianowicie strony wizualnej. Tu kolejne brawa dla Makoto Shinkai, po prostu zachwyca. Prawie przez cały czas obserwuje przeróżne zjawiska pogodowe, to pada deszcz, to nadciągają ciemne chmury, zachodzi słońce i wiele, wiele innych. To wszystko zrobione jest z prawdziwą perfekcją, a do tego zachwyca swym pięknem. Animacje są efektem połączenia 2D i 3D, co daje równie niezwykły efekt. Design postaci, to zupełnie
coś innego. Mi osobiście nie przeszkadzał on, ale nie przypadł mi do gustu, szczerze mówiąc spodziewałem się czegoś lepszego, ale podkreślam, że to tylko moje subiektywne odczucie. Chara design nie spełnił do końca moich oczekiwań, aczkolwiek nie wpłynęło to ujemnie na mój odbiór Hoshi no Koe, natomiast Mecha Design jest zupełnym przeciwieństwem. Mogę zagwarantować, że każdy fan mechów w tym anime się nie zawiedzie.

Muzyka… Tym zajął się już, kto inny – niejaki Tenmon. Jak mu to wyszło? Osobiście uważam, że bardzo dobrze, muzyka doskonale oddaje nastrój anime, tak tworząc z nim całość, że po oglądnięciu Hoshi no Koe, nie zapamiętałem ani jednego kawałka. Oglądając drugi raz zwróciłem już na to większą uwagę i okazało się, że tej muzyki nie można słuchać bez tego anime i na odwrót.

Podsumowując, Hoshi no Koe, jest anime, które każdy OTAKU musi obejrzeć, jest to czymś, co można nazwać sztuką przez duże „S”. Ten tytuł zapadnie w mojej pamięci na długo i już wiem, że zawsze będę do niego powracał.

Autor recenzji: Kubzon

Alternatywny punkt widzenia:
Recenzja na Tanuki.pl