Ah! My Goddess
Ah! My Goddess to romantyczna komedia (niektórzy pewnie już się skrzywili) o miłości zwykłego chłopaka i dość niezwykłej dziewczyny, ale o tym zaraz. Wszystko zaczęło się od mangi Fujishimy Kosuke, która odniosła wielki sukces i wkrótce ukazała się seria pięciu OAV: „Moonlight and Cherry Blossoms”, „Midsummer Night’s Dream”, „Burning Hearts On The Road”, „Evergreen Holy Night”, „For The Love Of Goddess”. To właśnie o tej serii chciałem tu napisać.
Wszystko zaczyna się, gdy Morisato Keiichi, student Nekomi Institute of Technology, z polecenia swojego sempai zmuszony jest pozostać w pokoju i odbierać telefony. W końcu robi się głody i postanawia zamówić sobie żarcie, jednak nikt nie chce przyjąć jego zamówienia. Przy ostatniej próbie dzieje się coś, co zmienia jego życie, słyszy w słuchawce: „Tu Boskie Biuro Pomocy” i z lustra wyłania się piękna bogini. Przedstawia się ona jako Belldandy. Wyjaśnia ona Morisato, że pomaga ludziom potrzebującym pomocy i spełni jego jedno
życzenie.
Keiichi ma już 21 lat i cierpi z powodu braku dziewczyny, więc chłopak mówi bez namysłu: „Chcę, aby dziewczyna taka jak ty została ze mną na zawsze.”. Życzenie się spełnia i tak Belldandy zostaje na ziemi. Jednak to nie koniec niespodzianek, Morisato zostaje wyrzucony z męskiego akademika, pojawią się także inne boginnie, które także mocno wpłyną na jego życie. Koledzy z klubu wyścigowego: NIT Motor Cycle Club przypomną o sobie, a do tego młodsza siostra Morisato postanowi odwiedzić brata. Co z tej dziwnej mieszanki tak wielu ciekawych postaci wyjdzie zobaczcie sami.
Fabułę jest mi ciężko oceniać, gdyż anime z gatunku komedii romantycznej nie należą do moich ulubionych, jednak „Ah! My Goddess”, przyciągnęło moją uwagę(może nie tak mocno jak moje ulubione anime), więc coś musi być w tej produkcji.
Przejdźmy teraz do kreski Ah! My Goddess. A jest czym nacieszyć oko, na szczególne brawa zasłużył Chara Design (Matsubata Hideori), za przykład mogę podać Urd, która wdziękiem wyróżnia się spośród masy animowanych bohaterek. A tak na poważnie, to Hideorii za bardzo nie zmieniał pierwowzoru Fujishimy.
Animacja… jak na 93-94 rok to całkiem nieźle, chociaż i tak nowsza technika nic nowego by nie wniosła gdyż Ah! My Goddess, tego nie potrzebuje.
Muzyka w tym anime jest uważana przez wielu fanów za jedną z najlepszych. Cóż… jeśli chodzi o mnie to muzyka z anime baaardzo rzadko do mnie trafia. Więc stronę audio Ah! My Goddess, pozostawiam Wam do oceny.
Podsumowując, anime te należy do kultowych już tytułów, więc większość z was zna już je, a jeśli nie to serdecznie polecam, gdyż ja się przekonałem, że tego typu produkcje tez da się oglądać!
Autor recenzji: Kubzon
Alternatywny punkt widzenia:
– Recenzja na Tanuki.pl