Trylogia Husycka
Narrenturm – Trylogia Husycka (1/3)
Podając te zioła trzodzie, trzeba inwokować do tych właśnie świętych.
– To, coś mruczał nad kociołkiem, nie było o świętych.
– Nie było – przyznał, odchrząknąwszy, Reynevan. – Mówiłem wam, mądrość ludowa…
– Bardzo taka mądrość stosem pachnie – rzekł poważnie Sulimczyk. – Na twoim miejscu uważałbym, kogo leczę. Z kim gadam. I w czyjej przytomności powołuję się na Gerberta z Aurillac. Uważałbym, Reinmarze.
– Uważam.
– A ja – odezwał się giermek Wojciech – myślę, że jeśli czary są, to lepiej się na nich znać, niż się nie znać. Myślę…
Zamilkł, widząc groźny wzrok Zawiszy.
– A ja myślę – rzekł ostro rycerz z Garbowa – że całe zło tego świata bierze się z myślenia. Zwłaszcza w wykonaniu ludzi całkiem ku temu nie mających predyspozycji.
Boży bojownicy – Trylogia Husycka (2/3)
– Bywaj, Reinmarze. Daj mi amulet. Gotoweś zgubić, a wtedy Telesma głowę mi urwie.
– Bywaj, Samsonie. Aha, zapomniałem ci podziękować. Za telepatycznie przekazywane sugestie. To dzięki nim tak gładko poszło nam ze Smirzyckim.
Samson spojrzał na niego, a jego kretyńskie oblicze rozjaśnił nagle szeroki kretyński uśmiech.
– Poszło gładko – powiedział – dzięki twemu sprytowi i inteligencji. Ja mało pomogłem, niczym się nie przysłużyłem, jeśli nie liczyć rzucenia w Smirzyckiego beczką. Co się zaś tyczy sugestii, to żadnych ci nie dawałem. Telepatycznie ponaglałem cię tylko, prosiłem, byś się spieszył. Bo okropnie chciało mi się sikać.
Lux perpetua – Trylogia Husycka (3/3)
– Mówimy o Polsce – przypomniał Prokop. – Tam nic i nigdy nie jest normalne. Ale mniejsza z tym, horoskopy bywają mylne, że o wróżbitach nie wspomnę. Ale cóż, naszej ciekawości rzeczy przyszłych nic nie pohamuje.
~
Kto uwierzy w takie koszałki-opałki? W takie dyrdymały?
– To polityka, Reinmarze. Polityka ma dwa alternatywne cele: jednym jest porozumienie, drugim konflikt. Porozumienie osiąga się, gdy jedna ze stron udaje, że wierzy w dyrdymały opowiadane przez drugą.