Angel/Dust Neo

Angel/Dust Neo

Chciałbym przedstawić kolejną mangę Aoi Nanase, Angel/Dust Neo, która ukazała się pierwszego listopada 2003 roku. W Japonii została wydana przez Kadokawa Shoten, a od lutego do października 2006 roku, ukazywała się w Newtype Magazine USA. Manga ta nawiązuje do poprzedniej pracy Nanase o podobnym tytule, Angel/Dust. Jednak tym razem spodziewałem się, że autorka oprócz doskonałych rysunków, zadba także o fabułę – niestety zawiodłem się. O ile Angel/Dust można potraktować jako ciekawy zbiór prac, to od jej kolejnej części oczekiwałem czegoś więcej – przecież nie samymi rysunkami człowiek żyje. Ale od początku…

Historia opowiada o uczniu drugiej klasy liceum Takashiro – Akito Haga. Poznajemy go w świątyni, gdy prosi Boga o odmienienie jego życia, gdyż zbliża się koniec szkoły, a on nadal nie wie co chce robić po jej ukończeniu. Nagle pojawia się przed nim anioł, który stara się go pocałować, przemawiając do niego w enigmatyczny sposób: „Jestem emulatorem. Mój kod hierarchiczny to Mari. Proszę zawrzyjmy kontrakt.”. Kontraktu – cokolwiek by to znaczyło – nie udaje się zawrzeć, gdyż Akito zderza się z Mari głową i anioł, już w postaci pięknej dziewczyny, ląduje nieprzytomny na ziemi. Zaskoczony chłopak nie jest w stanie nic zrobić, gdy pojawia się kapłan świątyni. Mari budzi się, ale nie pamięta kim jest, a kapłan przekonuje ją aby została w świątyni. Gdy Akito ma zamiar odejść do domu, pojawia się kolejna nieznajoma, także ze skrzydłami (tylko w postaci dziewczynki) i przemawia do niego tymi samymi słowami co Mari. Jednak tym razem dochodzi do pocałunku, chłopak traci równowagę i spada ze schodów świątyni. Następnego ranka budzi się w swoim pokoju, szczęśliwy, że przyśnił mu się tylko zły sen. Jego radość nie trwa zbyt długo, gdyż po chwili pojawia się koło niego dziewczynka ze świątyni i przedstawia się jako Mussha. Wyjaśnia, że jest emulatorem i poprzedniego dnia Akito spadł ze schodów i doznał poważnych obrażeń (m. in. miał połamane żebra i kręgosłup), ale „zreperowała” go poprzez manipulacje atomami. Chłopak nie może uwierzyć, ale późniejsze wydarzenia sprawiają, że zmienia zdanie. Do tego pojawia się trzeci emulator-kobieta – Leia. Akito znajduje się pośród trzech panienek rywalizujących między sobą o to, która zawrze z nim kontrakt – na czym to dokładnie ma polegać, oprócz opiekowaniu się nim – autorka niestety nie wyjaśniła.

Tak o to, niestety niezbyt dobrze, prezentuje się fabuła Angle/Dust Neo. Jest to typowa pozycja shoujo (skierowana głównie do dziewcząt), ale sięgnąłem po nią z podobnych względów co po Angel/Dust – prace Nanase. Zresztą, myślę że żadna przedstawicielka płci pięknej nie zachwyci się historią tej mangi, która krótko mówiąc jest bardo słaba. Przez ponad 140 stron kompletnie nic się nie dzieje. Niestety Pani Aoi udowodniła, że tak jak bardzo dobrze rysuje, tak słabo pisze scenariusze – może dobrym rozwiązaniem byłoby zajęcie się Artbookami i Chara Designem? Nanase uważana jest za jedną ze zdolniejszych artystek młodego pokolenia i muszę się z tym zgodzić, ale swój talent o wiele lepiej wykorzystałaby tworząc na podstawie scenariuszy zawodowców.

Angel/Dust Neo nie polecam nikomu i to z jednego prostego powodu – szkoda czasu. Kreska wyśmienita, ale to co najważniejsze w mandze kuleje, a raczej już na samym początku „upadło” – tym „czymś” jest fabuła.

Autor recenzji: Kubzon

Alternatywny punkt widzenia:
Recenzja na Tanuki.pl