Blame!

Blame!

Anime to powstało w 2004 roku, jako seria z gatunku ONA (Original Net Animation) – czyli seria animacji przeznaczona do rozpowszechniania przez Internet (oczywiście legalnie). Pierwowzorem była manga autorstwa Tsutomu Nihei, o tym samym tytule, licząca dziesięć tomów. Jednak twórcy animowanej wersji postanowili stworzyć sześć króciutkich epizodów, trwających sześć minut (plus jeden dodatkowy), które w bardzo symboliczny, ale jakże ciekawy sposób, streszczają fabułę zawartą, na kartkach mangi. Jednym z powodów, takiej decyzji autorów, jest, to, że Blame! Ver.0.11 miało być tylko trailer’em pełnometrażowego filmu animowanego, jednak plany Tsutomu Nihei, nie wyszły z powodu braku pieniędzy (krążą pogłoski, że nadal nosi się z takim zamiarem).

Reżyserią zajął się Shintaro Inokawa (Demonbane , a także epizod Samurai Chlampoo) i muszę przyznać, że oddał klimat mangi, a także wizję futurystycznego świata wykreowanego przez Nihei.

Historia przedstawiona w tej serii ONA, podobnie nie jest łatwa, a krótkie epizody utrudniają jeszcze bardziej zadanie, osobą, które nie znają mangowej wersji. W „ papierowym” pierwowzorze, autor od razu rzuca nas na głęboką wodę, umieszczając czytelnika w niezwykłym świecie, w którym oglądane zdarzenia nie od razu mówią nam, o co w tym wszystkim chodzi.

Podobnie jest w przypadku anime. Reżyser, ukazał akcję tak, abyśmy dopiero po obejrzeniu wszystkich sześciu części potrafili się mniej więcej zorientować, o co chodzi. Już w pierwszym odcinku przeniesiemy się w niezwykły świat, gdzie…

Wszystko, co dane nam jest zobaczyć, to wielkie miasto, o wielu poziomach. Przerażająca, futurystyczna budowla, która nie wiadomo gdzie się kończy, a gdzie zaczyna. Sami jej mieszkańcy wpatrują się w górę, zastanawiając, czy gdzieś tam wyżej są jakieś żywe istoty i czy są one ludźmi. Skąpane w mroku korytarze, zniszczone wielkie hale przemysłowe, a wszędzie tam pustka. Wszystko to spowodowało, że po obejrzeniu miałem chęć spojrzeć i popodziwiać, przyrodę za oknem mojego domu.

Cała ta wielka budowla, tworzy świat bohaterów, których spotkamy. Świat ten chyli się ku upadkowi, ludzie, klony, a także stwory nazywane krzemowymi istotami walczą w różnych celach. Jedni chcą wprowadzić całkowity chaos, zapanować nad gatunkiem ludzkim, gdy ten jakby uśpiony walczy o przetrwanie. I to właśnie świadkami takiej walki będziemy my. Główny bohater mangi i anime Killy, poszukuje genów sieciowych, które mogą być wybawieniem dla ludzkości. Jednak nie jest to typowa walka o dobra świata znana z wielu produkcji. Dochodzi tu wiele wątków filozoficznych, a także fabularnych, które kompletnie zmieniają nasz sposób patrzenia na działania głównego bohatera i jego spotkań z istotami krzemowymi. Jak to możliwe w tak, krótkim czasie trwania epizodu? Reżyser wykorzystał wszystkie możliwe środki, aby tego dokonać, obraz, muzyka i specyficznie ukazana historia.

Nie tylko działania Killego, będziemy obserwować na naszym ekranie, ale także Cibo, kobiety, która jest głównym inżynierem. Jednak nie występuje ona w każdym epizodzie, co sprawia, że jest jeszcze bardziej tajemnicza postacią, niż małomówny Killy. Jest to powodem tego, że widz, ma większe pole do popisu dla swojej wyobraźni, a Ci, co znają Blame! z mangi powinni zorientować się w jej historii.

Fabuła, może sprawić trochę kłopotu, osobom bez znajomości pierwowzoru, jednak strona graficzna, reżyserska i muzyczna, jest tak dopracowana, że wątpię, aby jakikolwiek fan animacji nudził się oglądając tą serię.

Jak już wspomniałem, obraz z pośrednictwem którego reżyser wprowadza nas w ten niezwykły świat, stoi na najwyższym poziomie. Chara Design bohaterów, nie odbiega od pierwowzoru mangi. W pierwszych dwóch epizodach odpowiedzialny był za to Akio Watanabe, a kolejnymi zajął się Nobuaki Nagano. Obydwaj panowie świetnie, spełnili swoje zadanie, więc także ta część produkcji została wykonana bez zarzutów. Jeśli chodzi, o przepiękne tła, wielkich pomieszczeń, znanych z mangi, także w serii ONA, zostały „ dopieszczone” i wyglądają po prostu idealnie, nadając całemu obrazowi klimat pierwowzoru. Animacja postaci, jest dobrze wykonana, nie można jej porównywać do takich produkcji jak Ghost In the Shell 2: Innocence, gdzie zostało wykonane to perfekcyjnie, ale także nie można się do niczego przyczepić.

Muzyka, której kompozycją zajął się Hiroyuki Onogawa, jest jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych, jakie kiedykolwiek słyszałem. W tak, krótkim czasie opowiedzenie, choć części historii, jest głównie zasługą muzyki obrazu, które tu wzajemnie się uzupełniają.

Główną zaletą tego anime, jest oddziaływanie na widza, za pośrednictwem, wcześniej wymienionych środków, które doskonale spełniają swoją rolę. Nawet, jeśli nie zrozumiemy głównego wątku fabuła, to na pewno poczujemy klimat, który reżyser chciał nam przekazać, a wszystko to dzięki wspaniałemu zgraniu się wszystkich elementów produkcji.

Podsumowując, Blame! to niezwykła i dość nie spotykana produkcja, która jest smakowitym kąskiem dla fanów mangi, ale nie tylko. Ci, którzy spotykają się pierwszy raz z tym tytułem, na pewno się nie zawiodą, podziwiają kunsztowną robotę autorów, dlatego z czystym sumieniem polecam ten tytuł, który w mojej kolekcji, zajął zasłużone honorowe miejsce.

Autor recenzji: Kubzon

Alternatywny punkt widzenia:
Recenzja na Tanuki.pl