Ergo Proxy

Ergo Proxy

Każdy fan klimatów s-f, cyberpunk, czy political-fiction, a najlepiej tych trzech gatunków podanych razem z małą przyprawą wątków filozoficznych, doskonale zna takie tytuły jak Ghost in the Shell (zarówno seria TV, jak i filmy kinowe) i Appleseed. Od dłuższego czasu to właśnie one stały się symbolem tego typu rozrywki. Jednak już prawie rok temu, pojawiła się produkcja, która moim zdaniem, dołącza do tego szacownego grona i ma pełne prawo domagać się pozycji, jednego z przedstawicieli gatunku. A o czym mowa? Oczywiście o Ergo Proxy.
Seria ta swoją premierę miała 25 lutego 2006 roku. Liczy dwadzieścia trzy epizody, trwające pół godziny. Reżyserią zajął się Shukou Murase, człowiek odpowiedzialny za takie produkcje min. jak: Gundam Evolve (OAV), czy Witch Hunter Robin (TV) – należy jednak dodać, że w jego dziele pomagało mu jedenastu Episode Directors, którzy to (jak sama nazwa wskazuje), odpowiedzialni byli za poszczególne odcinki. Warto także dodać, że scenariusz do Ergo Proxy napisał Dai Sato – człowiek, który tworzył fabułę do Cowboy Bebop (TV), Ghost in the Shell: Stand Alone Complex, Samurai Champloo, Wolf’s Rain.
A teraz przenieśmy się – jak to często bywa w tego typu produkcjach – daleko w przyszłość. Środowisko jest kompletnie zniszczone, większą część Ziemi stanowią pustkowia, które niezdatne są do normalnego życia. Jednak i tym razem nasi wspaniali naukowcy znaleźli sposób, aby podtrzymać życie na tym padole łez i rozpaczy.

Romdeau to wielka metropolia, mieszcząca się pod „kloszem”, który chroni mieszkańców przed nieprzyjaznym klimatem z „zewnątrz”. Mieszkańcy „kopuły” – bo chyba i tak można nazwać to miasto – żyją razem z cyborgami, które określa się mianem AutoReivs. Zostały one stworzono po to aby służyć ludziom i póki tak jest, w Romdeau, panuje spokój i porządek. Wydawałoby się, że nic więcej do szczęścia nie potrzeba, jednak gdy przyjrzymy się bliżej miastu, zauważymy plamy na obrazie tej utopii.
Społeczeństwo Romdeau jest cały czas kontrolowane przez władze, które znają każdy ruch obywatela, a nawet mierzą jego puls. W tak zorganizowanym społeczeństwie, niemile widziane są jakiekolwiek przejawy uczuć, a wymaga się bezwzględnego posłuszeństwa. Jest to pewnego rodzaju dyktatura, ukryta pod maską „idealnego miejsca”.
W takim o to świecie poznajemy główną bohaterkę, Real Mayar. Jest to młoda kobieta, pracująca jako inspektor w Cywilnym Biurze Wywiadowczym (ang. Civilian Intelligence Office). W Romdeau pojawił się wirus „Cogito”, atakujący AutoReivs’y, które pod jego wpływem zaczynają mieć własne potrzeby, przestają być bezwzględnie posłuszne ludziom – krótko mówiąc zyskują coś w rodzaju „duszy”. Tak więc Real, wraz ze swoim kompanem Iggy’m mają pełne ręce roboty. Jednak to nie koniec kłopotów Romdeau – z tajnego laboratorium ucieka „twór”, który dokonuje wielu morderstw. Jedynym śladem za jakim mogą podążać Mayar i jej partner to tajemniczy termin „Proxy”, a także pewien jegomość. Jest nim emigrant (przybył z moskiewskiej kopuły), Vincent Law. Chce on stać się idealnym obywatelem, dlatego zostaje przydzielony do walki z zarażonymi AutoReivs’ami. Niewiadomo jednak dlaczego, uciekinier z laboratorium pojawia się zawsze w pobliżu Vincenta.
Real bardzo angażuje się w poszukiwaniu Proxy, dochodząc z czasem do wniosku, że tak naprawdę nie szuka samego „tworu”, ale prawdy. Czy Romdeau to jedyne miejsce, w którym są zdolni mieszkać ludzie? Czym jest Proxy? Kim tak naprawdę jest Vincent Law? Jak daleko zawędruje Real, aby odnaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania? Dowiecie się o tym oglądając Ergo Proxy.

Tak o to w bardzo dużym skrócie prezentuje się fabuła tej serii. Dawno już nie oglądałem produkcji, która pod względem fabularnym dorównywałaby takim produkcją jak GitS, czy Appleseed. Ergo Proxy to nie tylko doskonała fabuła, ale także dwudziesto trzy odcinkowy traktat filozoficzny. Dodać należy, że autorzy jakoby powrócili do niektórych wątków poruszanych przez wcześniejsze produkcje wywodzące się z tego gatunku. Przykładem jest wirus Cogito, który obdarza „duszą” cyborgi, czy idealna utopia Romdeau, która stara się „przekonać” wszystkich, że jest jedynym miejscem gdzie może mieszkać ludzkość. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że to już było i nic nowego ta produkcja nie wnosi. Nic bardziej mylnego. Ergo Proxy porusza znane już wątki, ale podaje je w zupełnie inny sposób. Nie jest to odgrzewany kotlet, a raczej klasyka w nowym wydaniu.

Jeśli chodzi o stronę graficzną, to chyba zacznę od Chara Designu, za który odpowiedzialny był Naoyuki Onda, a jeśli dodam, że pracował na tym samym stanowisku przy produkcji Gantz, to chyba wiadomo czego można spodziewać się po Ergo Proxy – postacie są dopracowane i efektowne. Na szczególną uwagę zasługują wszelkiej maści AutoReivs’y, które do złudzenia przypominają cyborgi z prac Tsutomu Nihei – a to już jest chyba największym plusem, jaki można przyznać pracy Ondzie. Co do animacji to tutaj też nie ma do czego się przyczepić, chociaż sama w sobie nie powala na kolana. Stoi na bardzo dobrym poziomie, chociaż żadnymi „fajerwerkami” nas nie zaskoczy. Postacie są dobrze animowane, a walki znakomicie wyreżyserowane – chociaż nie wiele ich zobaczymy. Może nie za bardzo rzuca się to w oczy, ale każdy fan anime na pewno zauważy specyficzny sposób kadrowania, który nadaje dynamizmu akcji. Tutaj należą się wielkie brawa twórcom.

Muzyka… I tu muszę przyznać dawno nie miałem okazji napisać takich słów o Openingu – majstersztyk. Utwór, który słyszymy w czołówce to „Kiri” j-rockowego zespołu Monoral. Naprawdę dawno nie słyszałem tak doskonałego utworu w serii TV. Doskonałe rockowe brzmienie (no morzę trochę wpadające w pop), które można słuchać w domowym zaciszu (może dlatego, że wokalista ma w sobie krew marokańską, a basista amerykańską?). Co do endingu, to tu pewnie zaświecą się oczy, wszystkim fanom Radiohead, gdzie usłyszymy kawałek „Paranoid Android” w wykonaniu tej kapeli. Jednak nie było to już takim pozytywnym zaskoczeniem jak opening. Utwory, które usłyszymy w trakcie trwania tego anime, komponował Yoshihiro Ike (komponował min. do Blood: The Last Vampire, Gundam Evolve i Karas). Kawałki te świetnie pasują do tego co widzimy na ekranie i to chyba jedyna zaleta tej ścieżki dźwiękowej. Na minus można zaliczyć to, że nie pojawiły się tu tak charakterystyczne kawałki jak w Samurai Champloo. Jednak warto zaopatrzyć się w OST z Ergo Proxy, gdyż jest jedna z lepszych muzycznych pozycji, nawiązujących do serii TV, dostępnych na rynku (nie każdemu się spodoba, ale warto się chociaż zapoznać).

Ergo Proxy mogę z czystym sercem polecić każdemu fanowi anime. Moim zdaniem jest to pozycja obowiązkowa. Dawno nie ukazał się pozycja tak oryginalna, a także nawiązująca do sprawdzonych już gatunków i tytułów. Każdy aspekt Ergo Proxy jest dopracowany, bądź stoi na naprawdę wysokim poziomie.

Nie ma co czekać, tylko ruszać w podróż w poszukiwaniu prawdy…

Kilka słów o niektórych postaciach z którymi możemy się spotkać w tym anime:

  • Real Mayer
    Pracuje w Cywilnym Biurze Wywiadowczym, jest wnuczką Donov’a Mayer – człowieka stojącego na szczycie władz Romdeau. Jej partnerem jest Iggy, AutoReiv, którego traktuje jak człowieka, chociaż czasami Real ma go dosyć, gdy staje się zbyt opiekuńczy. Pani inspektor wyrusza w poszukiwaniu Proxy, a po tym jak staje z nią twarzą w twarz, robi to jeszcze z większą determinacją. Gdy poznaje Vincenta Law, wydaje się być dla niego zimna i bezduszna, jednak w trakcie ich wspólnej podróży wszystko się zmienia. Real zaprzyjaźnia się nawet z Pino, którą na początku traktowała jak zwykłego cyborga. Pani Mayer, na pierwszy rzut oka wydaje się nieprzyjemna, ale tak naprawdę jest tylko kobietą, która uparcie dąży do celu.
  • Vincent Law
    Młody i samotny emigrant z moskiewskiej kopuły, który jest pod stałym nadzorem władz, gdyż chce stać się idealnym obywatelem – aby to osiągnąć bierze udział w pracach przeciwko wirusowi Cogito. Niestety, gdy Proxy wydostaje się z tajnego laboratorium, dla Vincenta zaczynają się kłopoty, w rezultacie których musi uciekać z Romdeau, a w pościg za nim rusza Real. Nie będę zdradzał jaka tajemnica drzemie w Vincencie, który pomimo sprawiania wrażenia nieudacznika, dociera tam gdzie innym się nie udało. Mogę jedynie dodać, że zakochuje się on w Real, ale czy jego uczucie zostanie odwzajemnione?
  • Pino
    Jest AutoReivem o wyglądzie małej dziewczynki. Wyrusza razem z Vincentem w podróż. Pino jest zarażona wirusem Cogito, w skutek czego zaczyna się uczyć żyć jak normalny człowiek. Na początku Real traktuje ją jak zwykłego cyborga, lecz z upływem czasu stają się przyjaciółkami. Pino jest bardzo przydatna w podróży, potrafi bardzo dokładnie określić pozycje, w której się znajdują.
  • Iggy
    Podobnie jak Real pracuje w Cywilnym Biurze Wywiadowczym, będąc jej partnerem. Do końca jest jej oddany i poświęci wszystko by ją ochraniać. Czasami może wydawać się zbyt opiekuńczy, ale Real potrafi sobie z tym radzić. Iggy zostaje zarażony wirusem Cogito, ale niestety doprowadza go to do niezbyt szczęśliwego końca.
  • Daedalus Yumeno
    Jest kierownikiem Cywilnego Ośrodka Zdrowotnego (ang. Civilian Public Welfare Buremu), pomimo młodego wieku. Zna Real od małego przez co wiąże ich silna więź – Daedalus zakochuje się w Mayer, jednak bez wzajemności. Yumeno towarzyszą zawsze dwa te same AutoReivy, Deleuze i Guattari, które są jego źródłem informacji.
  • Raul Creed
    Szef Biura Generalnego, który powinien być przykładem idealnego obywatela – ale czy naprawdę tak jest? Łączą go pewne związki z Pino, a także wejdzie w pewien konflikt z Daedalusem. Jego osobistą asystentką jest Kristeva, AutoReiv – niezastąpione źródło informacji dla Raula.

Autor recenzji: Kubzon

Alternatywny punkt widzenia:
Recenzja na Tanuki.pl