Karas

Karas

Większość fanów anime, wytwórnie Tatsunoko, kojarzy z legendarną już serią TV, Kagaku Ninja-Tai Gatchaman – w Polsce znana bardziej jako Załoga G. Jest to chyba jedna z najbardziej rozpoznawalnych produkcji tej wytwórni, podobnie jak doskonale znany też w naszym kraju Yatterman (pol. Yattaman). Jednak Tatsunoko stuknęła czterdziestka, czasy się zmieniły i trzeba było wkroczyć z nowym przebojem. Jak sami autorzy twierdzili, następcą Kagaku Ninja-Tai Gatchaman ma być sześcioodcinkowa seria OAV o tytule Karas. Czy rzeczywiście tak się stanie? Moim zdaniem nie, a zaraz postaram się to wyjaśnić.

Karas (pol. kruk), miał swoją premierę siódmego lutego 2005 roku w Hollywood. DVD z OAVami pojawiały się w Japonii kolejno: maj, październik, listopad 2005 – w USA musiano czekać 5 miesięcy dłużej na ukazanie się trzech pierwszych epizodów (do Polski Karas dotarł jeszcze później – 31 lipca 2006, a udało się to za sprawą Anime Gate).
Na razie mieliśmy okazję oglądać 3 pierwsze OAVy trwające 30 minut – polski wydawca zadbał także o napisy i lektora w ojczystym języku. Zapowiadało się naprawdę ciekawie, a atmosferę podsycały słowa przytaczane przez Anime Gate w Presspack’ach i artykułach, reżysera Karasa, Keiichi Satō: „[…]Takiego połączenia japońskiego piękna i scen walk wykonanych w 3D nie dane nam było dotąd ujrzeć gdziekolwiek indziej.[…]”. Fajerwerki i cuda na patyku były, jednak paru rzeczy zabrakło…

Fabuła tego anime rozgrywa się w bliżej nieokreślonym czasie w Tokyo. Na samym początku jesteśmy świadkami walki pomiędzy dwoma niezwykłymi wojownikami. Poruszają się oni z niezwykła szybkością, tocząc bój w powietrzu na ziemi i gdzie tylko się da. Nocne niebo nad Tokyo rozświetlają wybuchy. Jednak zwykli mieszkańcy nie są w stanie dostrzec tego śmiertelnego starcia, gdyż walka rozgrywa się w świecie, duchów, demonów i zjaw, który przenika się ze światem ludzi. Nie jest to jednak zdarzenie bez znaczenia dla naszej rzeczywistości. W walce biorą udział potężni wojownicy, nazywani Karas, którzy stoją na straży aby granica pomiędzy światem yōkai (wyrażenie określające szeroko pojęte duchy, bożki i demony z japońskich wierzeń) i ludzi, nie została zachwiana. Jeden z walczących ginie i tak Tokyo grozi niebezpieczeństwo, którego ucieleśnieniem jest Hōshunin Ekō, zbuntowany Karas. Ma on ambicje zawładnięcia światem yōkai i ludzi, więc nic dziwnego, że istnienie innych Karasów nie jest mu na rękę – szczególnie jeśli chodzi o jednego – Otohe. Jest to „nowy” Kruk i dopiero zaczyna swoją drogę wojownika, jednak nie raz pokazuje, że posiada potężną moc.
Na szczęście autorzy nie zapomnieli on zwykłych śmiertelnikach. Tu głównie będziemy śledzić poczynania Narumi Kure – policjanta przeniesionego do policji w Shijnuku – i Minoru Sagisaki – detektywa pracującego w policji, zajmującego się sprawami, w które zamieszane są siły paranormalne. Obaj panowie prowadzą śledztwo nad tajemniczymi seryjnymi morderstwami, które mają miejsce w Tokyo. Znajdowane ofiary pozbawione są kompletnie wody, a wszystko to łączą jeszcze dwie cechy: zawsze zostaje jeden świadek (jednym z nich staje się Kure) i jedna osoba znika bez śladu.
Tak ogólnie prezentuje się fabuła Karasa, dodać należy, że pojawiają się jeszcze liczne wątki i bohaterowie poboczni jak np. córka Sagisaki, czy Hinaru, która staje się świadkiem niewyjaśnionych morderstw.

Mimo, że na początek wydaje się ciekawie i nawet w trakcie oglądania tych trzech OAV nie będziemy się nudzić, to temu anime czegoś zabrakło, aby można było je określić słowami Pawła „Mr Jedi” Musiałkowskiego: „Mimo, iż „Karas” jest w pierwszym rzędzie filmem akcji, ma bardzo skondensowaną i zawiłą fabułę, która będzie od Was chwilami wymagała nie lada spostrzegawczości i szybkiej analizy wydarzeń. Uważnie przypatrujcie się każdej scenie i dokładnie słuchajcie każdego dialogu – tutaj nic nie dzieje się przypadkiem[..]” (źródło: „Karas-mania”, Paweł Musiałkowski). Otóż zgodzę się jedynie ze stwierdzeniem, że Karas to przede wszystkim kino akcji, ale jeśli chodzi o resztę warstwy fabularnej to odniosłem odwrotne wrażenie. Historia nie jest zawiła – oczywiście urozmaica ją wiele ciekawych wątków i pomysłów, ale nie zmienia to faktu, że głowy nie ma nad czym łamać. Jeśli pojawiają się jakieś pytania bez odpowiedzi, to głównie dzieje się to w skutek tego, że dostajemy tylko pierwsze trzy epizody – i mam nadzieję, że tak jest bo inaczej Karas miałby kolejne minusy (okaże się po premierze kolejnych OAV).
W tym anime prawie każda postać jest tajemnicza, a przynajmniej wiadomo o niej tylko tyle, aby usprawiedliwić jej miejsce w historii. Świetnym przykładem jest Ekō, którego rola sprowadza się do bycia „tym złym”. Tak właściwie nie wiadomo czemu chce zawładnąć Tokyo i co tak naprawdę uważa. Wydaje mi się, że postać ta powstała bardziej z konieczności, bo jak wiadomo zawsze musi być ten zły. W podobny sposób przedstawiony jest Otoha – nie wiemy kim jest i jaki ma cel, oprócz tego, że skacze z mieczem. Chciałbym jednak podkreślić, że nie zaliczam tego jako minus, gdyż czekają na nas jeszcze trzy odcinki i może, wreszcie reżyser stworzy jakąś oryginalną postać, bo jak na razie jej zabrakło.

Pomimo paru mankamentów Karas to znakomite kino akcji z dobrą fabułą. Nie ma tu wątków filozoficznych, autorzy nie poruszają trudnych tematów, ani nie posługują się zawiłymi metaforami. Keiichi Satō stworzył historię nadającą się idealnie do tego typu anime, które ma nieść ze sobą rozrywkę, a nie głębokie przemyślenia. Jednak Karas warto obejrzeć z innego względu, a jest nim…

…Strona graficzna. Autorzy posłużyli się tu połączeniem dwóch rodzajów animacji, 2D i 3D. Zrobili to w najlepszy możliwy sposób, wykorzystując obie techniki do stworzenia różnych elementów strony graficznej. Otoczenie, pojazdy, przedmioty, mechy lub Karasy wykonane są w technice trójwymiarowej. Natomiast postacie zostały stworzone przy pomocy grafiki 2D. Takie zestawienie jest chyba najbardziej efektowne, a zostało już nie raz sprawdzone (np. Ghost in the Shell 2: Innocence). Moim zdaniem technika ta jest na razie najlepsza i póki co bije na głowę tworzenie całości w 3D z próbą zachowania charakterystycznej dla anime kreski (chociażby jak Appleseed, który blednie przy drugiej odsłonie Gits’a). Animacja stoi na bardzo wysokim poziomie, szczególnie podczas walk, kiedy mamy możliwość podziwiania w akcji Karasa (po ich obejrzeniu będziecie czuli niedosyt, ale to tylko dlatego, że apetyty rośnie w miarę jedzenia – a tu jeszcze trzeba czekać na kolejne odcinki).
Za Chara Design odpowiedzialny był Kenji Hayama, który sprawdził się na tym stanowisku w 100%. Postacie są dopracowane i efektownie zaprojektowane, podobnie jak Mechanical Design, który jest dziełem Kenji Andou (na tym stanowisku także brał udział przy produkcji Gin-iro no kami no Agito – ang. Origin ~ Spirits of the Past ~). trona graficzna Karasa to niepodważalny argument aby sięgnąć po tą pozycję, szczególnie, że jest dystrybuowana w Polsce.

Jeśli chodzi o muzykę to nie za dużo można o niej napisać, gdyż nie usłyszymy w tym anime porywających utworów. Głównym kompozytorem jest Yoshihiro Ike, który przeważnie nie zajmuje się tworzeniem do anime. W Karas usłyszymy kawałki symfoniczne i utwory z gatunku j-pop, jak np. ending Selenie wykonywany przez Rurutia. Pomimo tego, że muzyka świetnie komponuje się z całością to nie zapada w pamięć.

Karas z czystym sumieniem mogę polecić każdemu fanowi japońskiej animacji, a nie tylko tym, którzy przepadają za kinem akcji. Wytwórni Tatsunoko udało się stworzyć niezwykłe anime, ale jest to głównie zasługa animacji. Już sam początek Karasa pokazuje, że jest czym nacieszyć oczy. Jednak tym trzem OAVą zabrakło tego najważniejszego – ducha. Mam nadzieję, że w kolejnych odsłonach Karasa zmieni się to na plus.

Kilka słów o niektórych postaciach z którymi możemy się spotkać w tym anime:

  • Yurine
    To ona jest odpowiedzialna za stworzenie Karasów i tylko ona posiada moc, aby pozbawić ich umiejętności – chociaż Ekō jest wyjątkiem (Dlaczego? Nie zdradzę ^_^). Yurine z wyglądu przypomina małą, bezbronną dziewczynkę, jednak tak naprawdę jest potężną istotą, zamieszkującą świat yōkai. Zawsze zachowuje zimną krew i nie waha się gdy musi podjąć trudną decyzję. Yurine mieszka w nieokreślonej rzeczywistości, w domu z młynem, gdzie mieści się klinika dla wszystkich yōkai.
  • Otoha
    Najmłodszy stażem Karas. Otoha stał się nim po śmierci klinicznej jaką przeżył. Z jego poprzedniego życia nie znamy żadnych faktów, podobnie jak on sam. W trakcie filmu dostrzeżemy, że jako Karas jest jeszcze trochę zagubiony i ma wiele wątpliwości. Gdy nie stawia czoła wrogom, pracuje w klinice dla yōkai, gdzie pomagają mu inne duchy, zjawy i inne cudaki.
  • Nue
    Chyba najbardziej tajemnicza postać z całego anime. Właściwie wiemy o nim tylko tyle, że należał kiedyś do bandy Ekō i z nieznanych powodów przeciwstawił się im. W walce używa głównie dwóch, sporych rozmiarów pistoletów, jednak mamy okazję się przekonać, że dżemie w nim potężna moc. Z Nue zaprzyjaźnia się pewny yōkai, który nie odstępuje go na krok i wierzy w jego dobroć.
  • Minoru Sagisaka
    Jest detektywem w specjalnym oddziale policji Shinjuku, który zajmuje się sprawami związanymi z siłami paranormalnymi. Jest oddany temu co robi, pomimo tego, że staje się obiektem drwin innych pracowników posterunku. Jego przekonanie o istnieniu sił nadprzyrodzonych utwierdza tragedia jaka spotkała jego córkę.
  • Narumi Kure
    Policjant przeniesiony do Shinjuku, aby pomóc w śledztwie Minoru. W przeciwieństwie do swojego partnera nie wierzy w demony i tego typu sprawy – dlatego szef policji twierdzi, że świetnie się nadaje do współpracy z Minoru. Narumi mimowolnie staje się świadkiem jednego z morderstw, w którego sprawie prowadzi dochodzenie.
  • Hoshunin Eko
    Jest jednym z najpotężniejszych Karasów, jak nie najpotężniejszym. To on stoi po „złej stronie barykady” i chce zachwiać równowagę pomiędzy światem ludzi, a yōkai – chociaż powodów jego „buntu” nie dane jest nam poznać. Tylko na początku anime mamy możliwość zobaczyć go w akcji, gdyż przeważnie do walki wysyła swoich poddanych mikura (mechaniczne yōkai).

Autor recenzji: Kubzon

Alternatywny punkt widzenia:
Recenzja na Tanuki.pl